3. Kino - dowód odwagi

Powracając z podróży, często mówiła o wykorzystaniu kina dla celów ewangelizacji. Pojęła natychmiast, że kino ma zdolność przemawiania do wszystkich i oddziaływania na wszystkich. Patrzyła na kino z misyjnego punktu widzenia i potrafiła je sobie wyobrazić jako atrakcyjną pomoc dla ewangelizujących. Uważała, że w niektórych przypadkach mogłoby nawet chwilowo przejąć ich funkcje, zwłaszcza tam, gdzie jest niewielu misjonarzy i gdzie są przeciążeni pracą.

Zresztą ks. Alberione włączył natychmiast kino do grupy „najszybszych i najskuteczniejszych” środków głoszenia Słowa, kształtowania moralności i postaw moralnych. Już w latach dwudziestych rozmawiał na ten temat w Albie z ks. kanonikiem Chiesa. A w Konstytucjach Córek św. Pawła, w artykule dwieście osiemdziesiątym piątym, zawarte są bardzo klarowne wskazówki na ten temat: ,Jako że kino wywiera szeroki wpływ zarówno na rozpowszechnianie dobra, jak i zła, Córki św. Pawła wykorzystają je jako środek skutecznego apostolatu dla zbawienia dusz i dobra samego społeczeństwa”.
W 1936 roku Pius XI, wobec rozwoju produkcji kinematograficznej uważanej za szkodliwą, szczególnie dla dzieci i młodzieży, wystąpił ze swoją przyrodzoną gwałtownością: „W obliczu takiego pogromu wśród dusz dzieci i młodzieży oraz zamachu na niewinność, jaki dokonuje się właśnie w salach kinowych, przychodzą na myśl słowa potępienia wypowiedziane przez Pana Jezusa wobec tych, którzy gorszą maluczkich”.

W latach trzydziestych powstała REF (Romana Editrice Film - Rzymska Wytwórnia Filmowa), która następnie przyjęła nazwę Sampaolo Film. Jej działalność została „zainaugurowana” godzinną adoracją przy grobie Apostoła Pawła w Rzymie. Podstawowym jej celem była produkcja wartościowych filmów, które mogłyby trafić do normalnych sal kinowych. Po przezwyciężeniu wielu trudności udało jej się zrealizować znaczący film „Abuna Messias”, poświęcony postaci kapucyńskiego misjonarza Wilhelma Massaja, zwanego apostołem Etiopii. Do realizacji tego filmu przyczynili się również kapucyni, nie zabrakło też konkretnego wsparcia Mistrzyni Tekli.

W czasie II wojny światowej wszelka działalność została zahamowana, a po wojnie zwrócono się w nieco innym kierunku. Oprócz filmów fabularnych, będących kontynuacją linii przedwojennej, zaczęto realizować filmy krótkometrażowe i dokumentalne, a wśród nich także wiele filmów dla celów katechetycznych. Cieszyły się one sporym uznaniem ze względu na ich aktualność i użyteczność.

W pierwszych latach po wojnie Mistrzyni Tekla miała okazję spotkać dyrektora Sampaolo Film, ks. Emila Cordero, który mówił o możliwościach i trudnościach kinematografii w katechezie. Mistrzyni Ignacja Balia, ówczesna bliska współpracowniczka Mistrzyni Tekli (która będzie jej następczynią jako Przełożona Generalna), tak wspominała to spotkanie: „Uderzyło ją to, co usłyszała, i pamiętam, że mówiła mi o tym z entuzjazmem. Było tak wiele do zrobienia w dziedzinie kinematografii: powinna ona stać się apostolatem, w którym Córki św. Pawła będą mogły aktywnie uczestniczyć. To trudny apostolat, oczywiście, lecz apostolat prawdziwy, konieczny i pilny. Założyciel powiedział, że trzeba rozpocząć pracę w dziedzinie kinematografii. To wystarczyło, by przekonać Mistrzynię Teklę, iż ta działalność była wolą Bożą, a zatem należało ją wypełnić za wszelką cenę”.

Oto, co znaczy posłuszeństwo. Oho samo wystarczyło, aby Córki św. Pawła, już i tak obciążone wieloma obowiązkami, zaczęły zajmować się także kinem. W taki właśnie sposób niektóre spośród nich stały się z czasem ekspertami w różnych dziedzinach. Doradzały wielu księżom i stowarzyszeniom.

Posłuchajmy, jak wspominała te początki inna Córka św. Pawła, s. Maria Rosaria Visco: „We wrześniu 1947 roku wezwała mnie Pierwsza Mistrzyni, zlecając mi rozpoczęcie apostolatu kinematograficznego we współpracy z Towarzystwem św. Pawła. Nasza praca polegała na wyborze filmów już istniejących i przegrywaniu ich na taśmę szesnastomilimetrową, tak aby można je było wyświetlać w kinach parafialnych, a także na zorganizowaniu agencji dystrybucji tych filmów. Ponadto, wciąż we współpracy z Towarzystwem św. Pawła, miałyśmy próbować kręcić filmy religijno-edukacyjne, katechetyczne i formacyjne. Mogę stwierdzić, że w Pierwszej Mistrzyni znajdowałam zawsze inspiratorkę tego apostolatu. Zachęcała nas i doradzała przy wyborze taśm, pouczała nas ze stanowczością, byśmy wybierały te filmy, które przedstawiają prawdziwą wartość apostolską i mają na celu prawdziwe dobro ludzi. Mówiła często: «Musimy posługiwać się wszystkimi środkami, które przekazują Chrystusowe orędzie w sposób jak najszybszy i najskuteczniejszy, które docierają do jak największej liczby ludzi»”.

Ale to nie wszystko. Szybko zainteresowała się produkcją filmów, kierując liczne Córki do pracy w tej nowej dziedzinie, od organizowania produkcji po robienie kopii i dystrybucję. Co więcej, sama wystąpiła w filmie Mater Dei w roli prorokini Anny.

*

Nadszedł wreszcie moment wielkiego zaangażowania. Zdecydowano się na produkcję nie jednego filmu, choćby najbardziej ambitnego, ale na całą ich serię: pięćdziesiąt filmów dokumentalnych stanowiących pewną całość, swego rodzaju summę chrześcijaństwa w obrazach. Miały one cechować się szczególną różnorodnością tematów, żywą prezentacją, by były zrozumiałe pod każdą szerokością geograficzną. Inicjatywa ta była naprawdę imponująca, imponujące były również wydatki. A przy tym wszystkim - jak zwykle - ks. Alberione nie miał pieniędzy. Inicjatywa ta wyszła od Towarzystwa św. Pawła, a zatem to pauliści powinni ponieść koszty realizacji tych filmów. Tekla jednak nigdy nie czyniła takich rozróżnień. Irytował ją korporacjonizm, Zadrażnienia, zrzucanie odpowiedzialności przez jedno zgromadzenie na drugie, faworyzowanie kogoś lub czegoś i cała seria nabożnych, a szkodliwych głupstw, będących plagą wielu wspólnot. Dla niej każda inicjatywa paulińska - niezależnie od tego, które zgromadzenie by ją realizowało - była inicjatywą wszystkich. Gdy w 1951 roku ks. Alberione oznajmił, że chce wyprodukować pięćdziesiąt filmów dokumentalnych, wielu (podobnie jak czterdzieści lat wcześniej) uznało go za osobę niepoczytalną. Jedynie Tekla Merlo w niego nie zwątpiła. Przekazała dwie trzecie kwoty potrzebnej na realizację tego dzieła paulistów, a raczej dzieła Kościoła. W ten sposób została rozpoczęta praca i filmy zrealizowano. Także o „tych od kina” Mistrzyni Tekla troszczyła się niczym przewidująca matka.

Ale to jeszcze nie wszystko. Ks. Alberione oraz Mistrzyni Tekla stanęli z powodu tego projektu nie tylko wobec ogromnego ryzyka finansowego. Aby zrozumieć ich odwagę, trzeba dodać, że prace rozpoczęto z błogosławieństwem ks. Jana Baptysty Montiniego, podsekretarza stanu za pontyfikatu papieża Piusa XII, i że ks. Alberione powierzył mu scenariusze owych pięćdziesięciu filmów, prosząc o przedstawienie ich papieżowi. Jakiś czas potem, 19 stycznia 1953 roku, ks. Montini przesłał Założycielowi w imieniu Piusa XII list zawierający rozważną mieszankę słów zachęty i obawy, sformułowany zrozumiale i jasno. Warto przeczytać ten dokument (z naszymi podkreśleniami): „Inicjatywa ta spotkała się, rzecz jasna, z żywym zainteresowaniem Jego Świątobliwości, który spogląda zawsze z ufną nadzieją na każdą próbę mającą na celu służbę wielkiej i zasadniczej sprawie nauczania religijnego młodzieży. Gdyby rzeczywiście zastosowanie ujęcia filmowego do lekcji katechizmu mogło uczynić ją żywą, interesującą, przekonującą, tak by połączyć szczęśliwie zdolności percepcyjne dzieci i ludu z odwieczną prawdą, pedagogika chrześcijańska odniosłaby niewątpliwe korzyści. Ojciec Święty popiera zatem swoimi życzeniami to delikatne przedsięwzięcie, mając pewność, że zostaną podjęte wszelkie starania, by pod każdym względem: doktrynalnym, artystycznym, administracyjnym odpowiadało w rzeczywistości dobru intencji będących u jego podstaw. Wdzięczny za synowski dar Jego Świątobliwość błogosławi całemu zgromadzeniu, jak też dobrym i wielkodusznym trudom apostolskim, którym z taką roztropnością się poświęca”.

Wyjąwszy słowa zachęty i błogosławieństwa, list można streścić następująco: „Miejmy nadzieję”. Tak odpowiedziała Stolica Apostolska ks. Alberione, od którego wyszedł pomysł, i Mistrzyni Tekli, która go poparła.

Po zrealizowaniu i dystrybucji tych filmów dokumentalnych, stwierdziwszy, że cieszą się one powodzeniem, ks. Alberione skwapliwie poinformował o tym Stolicę Apostolską. Nie było się czego obawiać, także ze strony władz. A 28 maja 1954 roku otrzymał w odpowiedzi list od ks. Montiniego, napisany wytwornym stylem, w którym powiadomił ks. Alberione: „Ze szczególną przyjemnością Jego Świątobliwość przyjął wiadomość o postępach osiągniętych w dziedzinie filmów katechetycznych, które już zdążyły się spotkać z przychylnym odbiorem we Włoszech i za granicą. Przedsięwzięcie to wniesie bardzo cenny wkład w dziedzinę nauczania religii”. Ani jednego czasownika w trybie przypuszczającym, wszystko w formie oznajmującej. Założyciel i Pierwsza Mistrzyni mogliby streścić to w dwóch słowach: „Mieliście rację”.

Komentarze