7. "Rex" miotany falami Atlantyku

Druga podróż do Nowego Jorku nastąpiła kilka miesięcy później, pod koniec stycznia 1937 roku. Do portu w Nowym Jorku statek zawinął 4 lutego. Podróż powrotna trwała od 27 lutego do 6 marca - wtedy to Tekla przybyła z Neapolu do Rzymu. Odtąd nowojorska wspólnota Córek posiadała już własny dom na Staten Island, połączonej z lądem za pomocą promu (Jeny boat), którego stały się częstymi i łubianymi pasażerkami. Z rozpowszechnianiem książek często łączyły zbiórkę ubrań dla misji; w ten sposób, podróżując codziennie tam i z powrotem, nigdy nie miały pustych toreb.

A więc podróż była krótka i szybka, najbardziej prestiżowym statkiem pasażerskim na świecie. Rex był perłą marynarki włoskiej: pięćdziesiąt jeden tysięcy ton, dwieście czterdzieści dziewięć metrów długości. Od 1933 do 1935 roku był w posiadaniu „Błękitnej wstęgi” za najszybsze pokonanie odległości z Europy do Ameryki. Lecz ta podróż z 1937 roku zgotowała Tekli niespodziankę w postaci niezwykle wzburzonego oceanu. Tak pisała o tym do sióstr: „Pomyślcie, taki kolos jak Rex rzucany falami niczym łupinka. To wynoszony przez fale, to opadający w toń; fala rzuca nim i kręci, a on trzeszczy, jakby był w trybach tłoczni. To zjawisko robi wrażenie i zmusza do refleksji”.

Bliskim z Castagnito nie powiedziała nic o tej podróży, aby się nie martwili. Przepraszała ich potem za to, pisząc z Rzymu do „rodziców, braci, bratowych i bratanków”. Wyjaśniała im swoje milczenie i dopiero po fakcie opowiedziała im o sztormie pośród oceanu, uspokajając wszystkich: „Nie cierpiałam. Wszyscy dziwili się i mówili mi: «Ale z siostry jest dzielny marynarz, jest siostra bohaterką morza». Wyobraźcie sobie, że prawie wszyscy pasażerowie musieli leżeć w łóżku ze względu na chorobę morską, a ja zawsze byłam na nogach i nie opuściłam żadnego posiłku”.

Dla swojej wspólnoty Tekla streściła w sześciu punktach swe podwójne doświadczenie amerykańskie: „To, czego się nauczyłam” - tak zatytułowany był dokument, który każda Córka św. Pawła mogła przeczytać w „Echu Domu Macierzystego” z lu- tego-marca 1937 roku. Potwierdziły się raz jeszcze podstawowe założenia zgromadzenia, wzbogacone dodatkowo przez doświadczenia Córek za Oceanem. I tutaj okazała się konieczna wierność duchowości paulińskiej.

W pierwszym punkcie podkreślała stanowczo: „We wszystkich sprawach, czy nam się podobają, czy nie, musimy zawsze widzieć wolę Boga i poddać się jej w pokoju i z pogodą ducha. Krótko mówiąc: przyjąć wszystko z rąk Boga, naszego dobrego Ojca”. Później następowała gorąca zachęta: „Nigdy nie zdołamy podziękować Panu za wielką łaskę powołania. Powołanie Córek św. Pawła jest tak wielkie i tak piękne, że do końca zrozumiemy je dopiero w raju”. Wreszcie poruszyła sprawę nauki: „Kiedy jeździ się nieco po świecie, widzi się zawsze lepiej, że dzięki wiedzy połączonej z cnotą można zrobić więcej dobrego. Trzeba uznać szczególne znaczenie katechizmu, tak jak uczy się tego w domu”. Jest to ogromny bodziec do postępu kulturalnego, od którego zależy skuteczność naszego apostolatu, jakość komunikowania się Z innymi, wartość dialogu.

Czego jeszcze nauczyła się Tekla — nie pierwszy już raz — w podróży. „Że Pan jest tym, który sprawia wszystko: wystarczy, byśmy usunęły przeszkody, czyli miłość własną i własne punkty widzenia. Że jeśli się nie umartwimy, nie będziemy zdolne do niczego, bo zawsze i wszędzie jest okazja do pokuty. Że łatwo jest utracić ducha, gdy się nie umartwia umysłu, wyobraźni i serca. Im więcej usuniemy własnego ja, tym więcej damy miejsca Bogu”.

*

Wróćmy do tego zdania: „wiedza złączona z cnotą”. Nie jest to tylko jedno z wielu zaleceń: to według Tekli i Założyciela centrum działalności formacyjnej. Dla Córek św. Pawła wykształcenie nie powinno być ozdobą intelektu, lecz obowiązkiem zakonnym. Bez wykształcenia nie można mówić o pełnej formacji. Nie byłyby bowiem w stanie odpowiedzieć w pełni na powołanie, które miało być realizowane na tak bogatym w wymagania polu, jak apostolat druku i wydawnictw. Były wezwane do druku i rozpowszechniania, ale nie tylko: spośród Córek powinny wywodzić się również redaktorki i pisarki. Ks. Alberione nalegał: „Powinnyście dążyć za wszelką cenę do pracy redakcyjnej poprzez dobre przygotowanie naukowe”. Przykład pierwszych redaktorek „Famiglia Cristiana” powinien pociągnąć po latach nauki wiele innych.

Mistrzyni Tekla przystała na te wskazówki Założyciela z ochotą, ponieważ odczuwała bardzo mocno konieczność solidnego przygotowania kulturalnego Córek. Szkoła u kanonika Chiesa, oprócz tego, że nauczyła ją wielu rzeczy, wyrobiła w niej przede wszystkim upodobanie, by wiedzieć więcej, by coraz bardziej pogłębiać swoją wiedzę. Ona osobiście wykorzystywała każdą okazję - cykle wykładów, kursy i konferencje - by iść naprzód tą drogą. Niektóre Córki prosiły o stworzenie możliwości ukończenia studiów wyższych z dziedziny religii, chciałyby bowiem móc w pełni odpowiedzieć na potrzeby wskazane przez ks. Alberione: „Konieczne jest, aby Córki św. Pawła miały wykształcenie i przygotowanie kulturalne na miarę ich posłannictwa. W tym pierwsze miejsce niech zajmuje redagowanie”.
Pierwsza Mistrzyni poświęciła się temu dziełu bez reszty, mając taką samą jak Założyciel jasność koncepcji: potrzebne są liczne siostry pisarki i trzeba je natychmiast przygotować do pracy. „Redakcja jest najtrudniejszą częścią naszego apostolatu. (...) Módlmy się za przeznaczone do pisania, aby to robiły dobrze”.

Już w latach 1931-1932 został zorganizowany pierwszy kurs nauk religijnych, trochę w tajemnicy, z niewielką liczbą uczestniczek, o charakterze prawie eksperymentalnym. W październiku 1934 roku rozpoczął się pierwszy regularny kurs filozofii i teologii. Rozpoczęciu i zakończeniu kursu zawsze towarzyszyła specjalna uroczystość. Mistrzyni Tekla brała udział w lekcjach teologii i nigdy nie traciła z oczu swoich studentek. Na początku kursu 1935 roku nakreśliła im w trzech punktach charakter przyjętego zobowiązania: 1) Studiująca winna mieć prawe intencje, czyli chcieć się spalać dla chwały Boga i dobra dusz; inaczej nigdy jej się nie powiedzie; 2) Winna zaufać Panu, że ucząc się za jedną, nauczy się za cztery (jak to jest powiedziane w Pakcie lub tajemnicy powodzenia); 3) Winna widzieć w nauczycielkach przekazicielki słowa samego Pana”.

Ogromne znaczenie jej wysiłków na rzecz rozwoju studiów wśród Córek św. Pawła zostało podkreślone wyraźnie i uroczyście także przez ks. Alberione: „Dla Pierwszego Mistrza była ona stałą pomocą (...) w ukierunkowywaniu Córek św. Pawła do specyficznego apostolatu: rzecz niezwykła w tych czasach i trudna do pojęcia z ludzkiego punktu widzenia. A jednak pod jej przewodnictwem udało się ukształtować pisarki, prelegentki, kolporterki, siostry obsługujące maszyny oraz zajmujące się kinem i radiem” (Abundantes divitiae).

Komentarze