7. W obliczu "zamachu stanu"

„Zachowuję zawsze w pamięci i w sercu wspomnienia postępu zarówno w pracy powołaniowej, w apostolacie, jak i w dobrym duchu zakonnym, który ożywia nasze siostry w Ameryce”.

Słowa te pochodzą z biuletynu Mistrzyni Tekli, wydanego po serii wizytacji odbytych w czasie drugiej podróży w 1955 roku, w którą wyruszyła wraz z Pierwszym Mistrzem i Przełożoną Generalną Uczennic, Matką Łucją Ricci. Trasę wytyczały, jak zwykle, domy rozsiane w Ameryce: Stany Zjednoczone, Kanada, Meksyk, Kolumbia, Chile, Argentyna, Brazylia. Tylko czasami, z ważnych powodów, odstępowali od planu podróży. W drodze do Ameryki zatrzymali się w Londynie, by zobaczyć nowo otwarty dom Córek św. Pawła, w którym przywitała ich jego założycielka, siostra Rosaria Visco. Apostolat został zapoczątkowany bardzo szybko, gdyż książki były dostępne niemal od zaraz. Drukowali je bowiem londyńscy pauliści, a ponadto docierały tu również książki drukowane przez paulistów ze Stanów Zjednoczonych. Podczas londyńskiego postoju ks. Alberione wydał dyrektywy dotyczące utworzenia „miasteczka paulińskiego”. Powstało ono w Langley w pobliżu Londynu.

W Nowym Jorku Pierwsza Mistrzyni spotkała w domu Córek osiemnaście aspirantek - „rzecz niesłychana w Ameryce!” Ponadto był już na ukończeniu dom nowicjatu w Bostonie, a siostry przygotowywały się do „skoku” nad Pacyfik, otwierając dom w San Diego w Kalifornii.

W Kanadzie i w Kolumbii trzeba było rozbudować domy, które okazały się już zbyt małe w stosunku do potrzeb. W Kolumbii było trudno o powołania. „W Argentynie siostry przeżyły dni pełne lęku, jednakże nie ucierpiały zbyt dużo”. Tekla miała na myśli zamach stanu z września 1955 roku dokonany przez marynarkę wojenną. Po kilku dniach walki został obalony dyktator Juan Domingo Peron. Pierwsza Mistrzyni kontynuowała swoje wspomnienia z Argentyny: “Familia Cristiana» osiągnęła nakład stu dwunastu tysięcy, a jest to jedyne pismo katolickie, które nie uległo likwidacji podczas dyktatury Perona. Wszystko to posłużyło do wzrostu gorliwości sióstr i do utwierdzenia się w powołaniu”.

Podczas tej podróży ks. Alberione znowu pojechał na Kubę. Tym razem było to wydarzenie publiczne, z dziennikarzami, fotografami i telewizją na hawańskim lotnisku, odbyło się wiele spotkań z kardynałem Arteaga y Betancourt, nie było końca podziękowaniom. Proszono też ks. Alberione o wzmocnienie paulistów już znajdujących się na wyspie. Pierwszy Mistrz akceptował wszystkie propozycje działania, a tam, gdzie nikt ich nie zgłaszał, czynił to sam, co można wywnioskować z krótkiej notatki Matki Łucji Ricci do Uczennic: „Wielebny Pierwszy Mistrz jak zwykle dużo się modli, dużo pracuje, mało wypoczywa i nie czuje się dobrze. Gdziekolwiek się pokaże, wyzwala nowe energie, inicjatywy, rozwija już istniejące”.
Z niektórych krajów nadchodziły prośby o „siostry od książek”. Mistrzyni Tekla pisała: „Na Kubie i w Wenezueli czekają na Córki św. Pawła. Skąd je brać?”

A zatem rewolucja Teresy Merlo z Castagnito i dziewcząt Wielebnego Teologa przyniosła nadspodziewanie obfite owoce. Zaczynały od nieufności i ukrywania się w Albie, od maskowania się w „Pracowni dla Kobiet”, od na wpół utajonego pobytu w Susie, w obawie przed jakimś proboszczem, a doszło do tego, że biskupi uroczyście świętowali ich przybycie do swych diecezji, a inni prosili o nie Mistrzynię Teklę.

Minęło czterdzieści lat od chwili, gdy pojawiła się w zakrystii nieodżałowanego kanonika Chiesa i rozpoczęła swoją przygodę. Niewątpliwie był to powód do satysfakcji dla tej, która miała być krawcową, bo nie miała wykształcenia, i której ze względu na słabe zdrowie nie chciały przyjąć siostry Cottolengo.

Oddawanie się jednak tego rodzaju myślom byłoby stratą czasu, grzechem przeciwko ubóstwu, jak mawiał Pierwszy Mistrz. Ponadto - jak Tekla od dawna uważała - satysfakcja nie wymaga żadnego wyrzeczenia. Wystarczy zaczekać na właściwą chwilę, która zaczyna się tuż po śmierci. Wcześniej nie jest to możliwe. Wcześniej ze wspaniałych rzeczy, widzianych i słyszanych, trzeba zawsze wysnuwać naukę na przyszłość: „Nauczyłam się, że...”.

Oto lekcja, jaką wyniosła Tekla z amerykańskiej podróży w 1955 roku: „We wszystkich domach i we wszystkich krajach spotkałam ogromny zapał, wiele gorliwości w stosunku do inicjatyw apostolskich oraz mocne przywiązanie do przełożonych i do zgromadzenia. Każde zarządzenie pochodzące z Rzymu jest dla nich słowem Ewangelii; wszystkie ożywia duch wzrastania pod każdym względem. Wszystkie są przekonane, że właśnie przywiązanie do Rzymu niesie jedność i pokój w zgromadzeniu i sprzyja rozwojowi jego dzieł. Nauczyłam się wielu pięknych rzeczy, za co dziękuję Boskiemu Mistrzowi, Królowej Apostołów i naszemu Ojcu, św. Pawłowi”.

Komentarze